Według niemieckich naukowców za napływ 90% śmieci do oceanów odpowiada 10 wielkich rzek, a dokładnie efekt niewłaściwego zarządzania odpadami plastikowymi w ich dorzeczach. Osiem z tych rzek – Jangcy, Indus, Rzeka Żółta (Huang He), Hai He, Ganges, Rzeka Perłowa, Amur i Mekong – znajduje się w Azji, dwie pozostałe, Nil i Niger, w Afryce.
Naturalny rytm życia oceanów grupuje je w wielkie wiry śmieci, które przemieszczają się następnie wraz z prądami morskimi. Szacuje się, że jest ich minimum 11, z czego największa to „WIELKA PACYFICZNA PLAMA ŚMIECI”. Znajduje się w północnej części Pacyfiku, a jej wielkość przekracza 5 powierzchni Niemiec, czyli „lekko” 1 800 000 km². Od 70 lat plama stale rośnie.
Czym ona właściwie jest?
Połowa to sieci rybackie i liny pochodzące z prowadzonej działalności połowowej w tamtym regionie. Reszta to materiały z twardego plastiku i folii:
∞ sztućce, słomki, plastikowe mieszadełka do napojów
∞ kubki na napoje i pokrywki do kubków
∞ balony i patyczki do balonów
∞ pojemniki na żywność, w tym po żywności typu fast-food
Czas rozkładu poszczególnych materiałów syntetycznych w słonej wodzie:
~ żyłka rybacka – 600 lat
~ plastikowa butelka – 450 lat
~ puszka aluminiowa – 200 lat
~ torebka foliowa – 25 lat
MIKROPLASTIK – CZĄSTECZKA, KTÓREJ DŁUGOŚĆ NIE PRZEKRACZA 5MM.
Plastik nie ulega biodegardacji, ulega fragmentacji do mniejszych elementów, zwanych mikroplastikiem (cząsteczki mniejsze niż 5mm).
Katsiaryna Pabortsava i Richard S. Lampitt opublikowali w Nature niepokojący artykuł. Dostrzegli różnicę pomiędzy ilością plastikowych odpadków trafiających do Atlantyku, a zauważalnymi (dryfującymi) w nim śmieciami z tworzyw sztucznych. Biorąc pod uwagę, ilość trafiającego do niego plastiku, ocean powinien być w niego obfitszy.
Problem z mikropalstikiem jest taki, że nie tylko osiada na dno, ale drenuje je w głąb.
Pod powierzchnią Atlantyku, na 200 metrów w głąb akwenu zawieszone jest od 11,6 do 21,1 milionów ton cząsteczek polietylenu, polipropylenu i polistyrenu. A to tylko trzy z różnych „gatunków” tworzyw sztucznych.
JAK RADZI SOBIE EKOSYSTEM? NIE RADZI SOBIE.
Po przebadaniu prawie tysiąca martwych żółwi, znalezionych na plażach, naukowcy mają dowód, że to plastik je zabija.
Szacuje się, że ponad połowa z nich pomyliła dryfujący w wodzie plastik z pokarmem właściwym.
„Ze względu na budowę przewodu pokarmowego, żółwie nic nie zwracają. Jeśli jeden cienki kawałek plastiku znajdzie się w niewłaściwym miejscu, może zablokować kanał, a wtedy nic już nie może przez niego przejść. Poza tym, twardsze kawałki powodują też obrażenia wewnętrzne.” Mówi dr Britta Denise Hardesty
Unoszące się na powierzchni morza plastikowe odpady emitują zapach, który wabi poszukujące pożywienia ptaki morskie.
Albatrosy masowo połykają tworzywa sztuczne, w tym nakrętki plastikowe, karmią nim swoje młode. W konsekwencji nawet 50% populacji piskląt umiera.
Mikroplastik opada na dno, gdzie staje się pokarmem dla żerujących tam organizmów, tymi żywią się ryby, rybami żywi się człowiek. Łańcuch pokarmowy zamyka się.
Jeżeli nie zatrzymamy procesu produkcji opakowań i nie zaprzestaniemy używania plastiku we wszelkiej postaci, szacuje się, że do roku 2050 waga śmieci w oceanach będzie wyższa, niż wszystkich pływających w nich ryb!
Tylko w 2019 roku do Polski trafiło z zagranicy ponad 270 000 ton śmieci, 70% z nich to odpady z Niemiec.
W ciągu czterech lat ilość odpadów z Niemiec wzrosła pięciokrotnie.
Materiał nadający się do recyklingu może być swobodnie sprzedawany w UE, ale wymaga pozwolenia. Odpady są często nieprawidłowo zgłaszane i przywożone do Polski bez pozwolenia.
Beata Merenda z Dolnośląskiej Inspekcji Ochrony Środowiska – kontroluje wysypiska i zbiórkę odpadów w okolicach Wrocławia.
„Tylko w ubiegłym roku przeprowadziliśmy około 20 kontroli na miejscu, w 14 przypadkach był to nielegalny transport odpadów”. Deklaracje wskazują, że transportowane są odpady z tworzyw sztucznych, a w rzeczywistości są to odpady domowe lub niesprawne stare pojazdy, które stanowią nielegalny transport odpadów ”.
Brak konieczności deklarowania przewozów makulatury i plastiku w obrębie UE, daje „zielone światło” nielegalnym transportom.
Śmieci to obecnie ogromny biznes dla obu stron.
Proceder wygląda następująco:
Niemieckie firmy łamią prawo i eksportują swoje śmieci do Polski ze względu na blisko połowę niższe koszty utylizacji. W Polsce nie brakuje natomiast nabywców na tak tłusty kąsek.
Realnie wygląda to tak, że polska firma oferuje niemieckiemu operatorowi akceptację np. plastiku (w zasadzie głównie plastiku, ze względu na dozwolony import). Firma posiada również zezwolenie, które mówi, że będzie poddawać recyklingowi odpady. Faktycznie poza kawałkiem ziemi i być może koparką do rozładunku odpadów, firma ta nie posiada nic, co jest konieczne do przeprowadzenia procesu recyklingu. Właściwy organ nie sprawdził, czy firma posiada odpowiednie zasoby, ale udzielił pozwolenia. Sam transport jest legalny, ale w Polsce korzystanie z niego jest już nielegalne. W takim przypadku odpady są zwykle po prostu spalane lub porzucane w lasach, starych żwirowniach, opuszczonych magazynach lub przy drogach.
Mamy zatem źródło rosnących jak grzyby po deszczu dzikich wysypisk.
Skutki dla środowiska i ludzi są katastrofalne.
Fakt, że Polska nie posiada wystarczającej ilości linii recyklingowych, w stosunku do ilości oraz rodzaju nielegalnie sprowadzanych odpadów, powoduje, że rośnie liczba pożarów składowisk.
Podczas procesu spalania np. plastikowych opakowań, folii, czy też gumy uwalnia się wiele szkodliwych i trujących substancji, które wcześniej wykorzystano w procesie produkcji – są to barwniki, stabilizatory, utwardzacze. Oprócz tego w procesie spalania powstają nowe groźne związki chemiczne – dioksyny i furany. Dioksyny należą do najbardziej trujących substancji na świecie – są 10 000 razy bardziej trujące od cyjanku potasu. Cyjanek działa natychmiast, a dioksyny podstępnie, powoli. Jego toksyczne działanie polega na powolnym atakowaniu wszystkich narządów wewnętrznych, jest jednym z najgroźniejszych czynników kancerogennych, a wiec powodującym zachorowanie na nowotwory.
Jak to jest na świecie.
Świat funkcjonuje obecnie w trybie siłowym, silniejszy łamie słabszego, siejąc bezwzględne, beznamiętne, pozbawione człowieczeństwa spustoszenie, krocząc w przepaść samozagłady.
Poza Europą sytuacja wygląda tak samo, kraje bogate wysyłają swoje nadmierne ilości odpadów do krajów biednych, w ekonomii szumnie nazwanych rozwijającymi się.
Do 2018r. światowym wysypiskiem śmieci stała się Azja. Po tym, jak Chiny w 2017r. w trakcie szczytu Światowej Organizacji Handlu (WTO) w Genewie, ku zaskoczeniu całego świata znacząco ograniczyły import odpadów, wprowadzając politykę „narodowego miecza”, kanał światowych odpadów skierował się ku Malezji, Tajlandii i Wietnamowi, które w 2018r przyjęły ich najwięcej na świecie…
Oczywistym i smutnym jest fakt, że te biedne kraje bardzo słabo wypadają w rankingach utylizowania odpadów z tworzyw sztucznych. Według Banku Światowego w krajach rozwijających się „ponad 90% odpadów trafia często na nielegalne wysypiska lub zostaje spalone”.
A teraz paradoksik, mam nadzieję, że łapiecie wątki. Poniższy ma bezwzględną korelację z powyższym 😉
W lipcu 2019 r. podczas spotkania w Białym Domu prezydent Donald Trump oraz urzędnicy Gabinetu Stanów Zjednoczonych winą za globalne zanieczyszczenie obarczyli państwa azjatyckie. „60% odpadów morskich na świecie pochodzi z sześciu krajów azjatyckich” – powiedział administrator w randze ministra Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Andrew R. Wheeler… ZAPOMNIAŁ WSZAK, że kraje te przyjmują ogromną większość odpadów z tworzyw sztucznych z USA.
Nie upłynęło dużo czasu i Indonezja radykalnie ograniczyła import kontenerów zawierających zanieczyszczone tworzywa sztuczne i inne niebezpieczne odpady. Kambodża odesłała do USA i Kanady 1600 ton plastikowych odpadów znalezionych w kontenerach, a w maju 2019 r. Malezja odesłała 450 ton odpadów z tworzywa sztucznego do kraju ich pochodzenia.
To niestety nie koniec z happy endem… ktoś musiał przejąć na siebie ciężar dobrobytu krajów wysoko rozwiniętych… jest to Turcja, która obecnie pretenduje do miana globalnego wysypiska śmieci, z ogromnymi problemami natury społecznej i technologicznej, które w żaden sposób nie pozwalają jej na piastowanie tego mało zaszczytnego stanowiska.
W problem śmieciowy zaangażowanych jest setki tysięcy ludzi, w tym dzieci, codziennie przemierzających ulice i zbierających do wielkich worków tworzywa sztuczne i papier, które następnie sprzedają do recyklingu.
Sytuacja jest patologiczna, zarobki spadły o ponad 50%, ludzie, w tym dzieci pracują w bardzo ciężkich i szkodliwych warunkach. Tureckie władze twierdzą, że istnieje wystarczająca ilość zakładów recyklingu i centrów zbierania odpadów, w rzeczywistości kraj ten tonie w śmieciach… nie jest w stanie poradzić sobie ze swoimi odpadami, nie mówiąc o strumieniu płynącym z całego świata…
Najnowsze komentarze